• Strona główna
  • Atlas ryb
  • Porady
  • Wyprawy
  • Zakupy
  • Wokół ryb
Wędkarskie Podlasie
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą karaś. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą karaś. Pokaż wszystkie posty

sobota, 26 stycznia 2019

Atlas ryb #2 - Karaś

 stycznia 26, 2019     atlas ryb, karaś   

"Karasie jedzą gówno!" - tak mawia internetowy klasyk ze śmiesznego tekstu z wykopu. Jak wszyscy dobrze wiemy tak nie jest. No chyba, że jest? ;)

Karaś pospolity czyli po łacińsku carassius carassius to, podobnie jak płoć, jedna z popularniejszych ryb naszego regionu. Posiada jasnożółty brzuch, płetwy brunatne, boki i grzbiet w kolorze brązowo-złotym. Można spotkać również odmianę ze srebrnymi łuskami. Karaś występuje najczęściej w stawach i zalewach, rzadziej w rzekach czy jeziorach. Im więcej mułu tym lepiej. Jeżeli chcielibyśmy się wybrać na rzekę na karasie to należy szukać wód spokojniejszych, o słabym nurcie.



Ryby te mają bardzo dużą odporność na warunki klimatyczne panujące w Polsce. Podczas zimy gdy powierzchnię zbiornika pokrywa lód potrafią się zakopać w mule i tam spokojnie przezimować. Pamiętam jak kilkanaście lat temu w mulistych okolicach Pałacu Branickich były tysiące karasi, gdy inne ryby nie wytrzymywały zimy. Ze względu na swoją zdolność przetrwania karaski cieszą się popularnością w przydomowych stawach i oczkach wodnych. Dawniej można było kupić żywe karasie hodowane w akwariach w sklepach wędkarskich (całkiem możliwe, że dalej tak jest). Co ciekawe karaś nie jest zbyt popularną rybą jeżeli chodzi o miłośników rybiego mięsa. Przez swój charakterystyczny tryb życia wiele osób uważa, że mięso tych ryb śmierdzi mułem.


W związku z tym, że karasie lubią muł, żyją blisko niego. Czyli polując na nie, trzeba się nastawić na obławianie dna. Najpopularniejszą przynętą na te ryby jest biały robak, ochotka. Rzadziej pęcak czy kukurydza. Dieta karasi składa się głównie z małych larw bezkręgowców. W Polsce nie posiadają wymiarów ochronnych, okresu ochronnego ani dziennego limitu. Niektórzy nawet uważają karasia za rybi chwast ponieważ w niektórych zbiornikach jest go tak dużo.

Okres ochronnybrak
Limit dziennybrak
Wymiar dolnybrak
Wymiar górnybrak
Rekord Polski3.9kg 52cm
Więcej...
  • Udostępnij:  
  •  Facebook
  •  Twitter
  •  Google+

wtorek, 7 sierpnia 2018

Lesanka 3-5.08.2018

 sierpnia 07, 2018     amur, karaś, krąp, Lesanka, wyprawy   

To miała być wielka wyprawa na Siemianówkę... W piątek po pracy ogarnęliśmy się, popakowaliśmy i zebraliśmy się. Wyjechaliśmy dopiero po 18. Po drodze jeszcze zakupy, odwiedziny łowiska w Kazimierowie pod Michałowem i przed 20 ujrzeliśmy upragniony zalew. 
Zalew zalewem ale przecież trzeba znaleźć miejsce na obóz i wędkowanie. Nasze koło ma swoją miejscówkę niedaleko Bachur i tam się skierowaliśmy. Niestety miejsce nie było dostosowane do połowy ryb z brzegu a na łódce we trzech nie chcieliśmy spędzić dwóch dni. Pojechaliśmy dalej. W rękach telefony z mapami, odpalony GPS i szukamy jakiegoś miejsca z przestrzenią na namiot i dostępnym brzegiem. Zaczęło się ściemniać i niestety wszystko albo już zajęte, albo teren prywatny albo dostęp tylko z łódki. Po 21 gdy już było ciemno uznaliśmy, że wracamy na odwiedzany kilka godzin wcześniej staw, tzw. Lesankę. Podjechaliśmy na pusty plac przy stawie i tam po ciemku rozbiliśmy namiot. Nawet nie obchodziło nas czy będzie gdzie łapać ale widzieliśmy, że powinno nie stanowić to problemu.

Punktem na mapie oznaczone jest łowisko

 Z tego co słyszeliśmy od znajomych, Lesanka to miejsce częstych odwiedzin karpiarzy. Podobno miejscowi dbają o wodę, pilnują czy nikt bez zezwolenia nie wędkuje. Chcieliśmy sprawdzić jakość tego łowiska jak najwcześniej i obudziliśmy się po 3. Okazało się, że nikogo więcej nad brzegiem nie ma a miejsce gdzie się zatrzymaliśmy idealnie nadaje się na rozłożenie nawet 8 wędek. Było nas trzech więc dla nas idealnie. Z obozu do wody zejście było po lekkiej skarpie więc do ideału odrobinę zabrakło.
Ja standardowo spławik + feeder. Jeden z kolegów na początek tylko jeden feeder a po kilku godzinach również spławik, drugi kolega tak samo jak ja. Drugi kolega rozłożył się po prawej od nas co widać na mapce:


Zielona gwiazdka to nasz obóz, czerwona to ja, żółta to koledzy. Niebieskie kreski to zestawy feederowe, pomarańczowe to spławiki.
Od sama rana zaczęły się brania. Cóż mogę powiedzieć... Nie był to wielkie karpie. Nie były to nawet karpie ani nawet jakikolwiek spore ryby. Były to natomiast brania małych krąpi. Potem małych płoci, okoni i leszczyków. Nie ważne czy próbowaliśmy na białego czy czerwonego robaka. Na kukurydzę nie brało nic, podobnie jak na pellet lub kulki. Na pocieszenie kolega stojący przy mnie złapał ładnego krąpia - zdjęcie poniżej.

Największy krąp tej wyprawy

Do 'kolekcji okazów' możemy zaliczyć jeszcze karasia drugiego kolegi:


Po wieczór obok drugiego kolegi pojawiła się para wędkarzy - młody chłopak z dziewczyną. Chwilę z nimi pogadaliśmy i się okazało, że karpi na łowisku już nie ma. Po zarybieniu na początku roku, przez 6 miesięcy miejscowi wyłapali 800kg ryby! Na szczęście są tam amury i to całkiem ładne. Podobno oskubały z trzciny cały staw dookoła, zostawiły sobie lilie które obwicie ozdabiały powierzchnię wody.
Po pogawędce chłopak zaczął zanęcać przy użyciu bomby zanętowej. Używał kukurydzy i konopi. Rzucał bombą dobre pół godziny i musiał w ten sposób wrzucić kilka kilogramów przynęty. Wydawało nam się to zdecydowanie za dużo ale okazało się to skuteczną metodą. Po może godzinie udało mu się złapać dużego amura, ważącego 7-8kg.
Skoro duża ilość zanęty i przynęty w wodzie pomaga to i my zaczęliśmy nęcić na nocne wędkowanie. Kukurydza, konopie, pokruszone kulki, pellet, zanęta feederowe - co kto miał tym nęcił. Wieczorem lekko zmieniliśmy układ - wszyscy stanęliśmy na jednym brzegu jak to jest pokazane poniżej. Błękitną gwiazdką oznaczyłem obozowisko łowców amurów.

Nocne rozstawienie
Gdy się już całkowicie ściemniło, jeden z kolegów poszedł do namiotu się zdrzemnąć. Ironicznie to na jego wędkach potem widzieliśmy brania ale niestety nie udało się zaciąć. Około północy bo bezowocnym siedzeniu, gdy już zaczęło się robić zimno, również udaliśmy się do namiotów. Ja złożyłem wędki, nie chciałem żeby nikt ich nie pilnował. Pomimo wyjątkowo zimnej nocy udało mi sie zasnąć. Z rana dowiedziałem się, że w nocy kolega miał silne branie. Udało mu się zaciąć ładną sztukę ale niestety drugi kompan nie zdołał jej podebrać i okaz się spiął. 
Chwile po 6 ponownie zarzuciłem swoje zestawy, tak jak w sobotę. Ponownie brały niewielkie krąpie i płotki. Próbowałem jeszcze innych miejsc, innych przynęt, różnego gruntu na spławiku ale zawsze efekt był taki sam - albo nic, albo maluchy.
Podsumowując weekendową wyprawę - łowisko ładne, zadbane, widać, że ryba w nim jest. Nam trzem udało się złapać łącznie około 60 ryb. Wartym odnotowania jest ponad dwudziestocentymetrowy krąp i ciut mniejszy karaś a po sąsiedzku ogromny amur. Chcemy jeszcze wrócić na Lesankę, tym razem jesienią gdy słońce nie będzie tak dokuczać.

Wschód słońca nad stawem

Więcej...
  • Udostępnij:  
  •  Facebook
  •  Twitter
  •  Google+

czwartek, 7 czerwca 2018

Stawy Marczukowskie - 30.05.2018

 czerwca 07, 2018     białystok, karaś, marczuk, wyprawy   

W pracy dostałem telefon od kolegi, pytał czy mam jakiś pomysł jak spędzić wieczór bo strasznie się nudzi. Pomyślałem, że można by wyskoczyć na szybkie rybki ale niestety kolega karty wędkarskie nie ma bo wędkarzem nie jest. Na ratunek przyszły stawy na ulicy Marczukowskiej w Białymstoku gdzie łowić można bez zezwolenia.
Z opowieści i wcześniejszych spacerów po okolicy wiedziałem, że na łowisku jest ryba. Po remoncie całego terenu zapuszczono tam karasie i na szczęście do tej pory nikt ich jeszcze nie odłowił. Przechadzając się po miejscowych pomostach bez problemu można dopatrzyć się stad małych rybek.
Około 18 zawitaliśmy na miejsce. Był lekki problem z parkowaniem ale kolega poradził sobie bardzo sprawnie. Na łowisku zastaliśmy starszego pana który łowił na spławik. Na standardowe pytanie 'czy bierze?' odpowiedział, że jedynie małe karasie.
Zarzuciłem dwie wędki spławikowe, jedną sobie, drugą koledze. Na haczyk założyłem po białym robaku. Przygotowałem nawet trochę zanęty żeby brania pojawiły się szybciej. Tak jak myślałem, brania pojawiły się bardzo szybkie. Na początku spławik tonął bardzo nieśmiało, później ryby coraz mocniej ciągały za przynętę. Przez początkowe momenty mieliśmy problemy z zacięciem pierwszej ryby. Przypuszczam, że problemem był wielkość haczyka która była za duża względem pływających na Marczuku ryb.

Ryba na miarę możliwości łowiska

Po kilku nieudanych próbach w końcu nastał moment wyciągnięcia pierwszej ryby z wody. Udało się to mojemu koledze. Złapaną rybą oczywiście okazał się karaś i oczywiście jego wielkość oscylowała w okolicach 7-8cm. Brania nie ustawały i tylko kwestią czasu był kolejny 'sukces'. 
Udało mi się jeszcze złapać 2 karasie. Powyższe zdjęcie pokazuje pierwszego z nich. W obu przypadkach były to niewielkie sztuki. Po 20 gdy zaczęło robić się ciemno udaliśmy się w drogę powrotną do domów. Tą miniwyprawę można uznać za udaną. Miło spędziliśmy czas i 'coś' złowiliśmy.
Więcej...
  • Udostępnij:  
  •  Facebook
  •  Twitter
  •  Google+
Starsze posty

Szukaj

Najnowsze posty

Tagi

wyprawy (8) zakupy (8) aliexpress (6) atlas ryb (6) koplany (4) opis (4) spinning (4) szczupak (4) karaś (3) karp (3) leszcz (3) okoń (3) płoć (3) wokół ryb (3) łowiska (3) Lesanka (2) Repczyce (2) amur (2) porady (2) savage gear (2) Biedronka (1) Jasionówka (1) białystok (1) cannibal (1) kosa (1) krąp (1) marczuk (1) meredith (1) park dojlidy (1) recenzja (1) rybki z nadawki (1) rzeka (1) wobler (1) Żółtki (1)

Blog Archive

  • cze 2023 (1)
  • maj 2020 (1)
  • lis 2019 (1)
  • lip 2019 (1)
  • kwi 2019 (2)
  • mar 2019 (1)
  • lut 2019 (3)
  • sty 2019 (5)
  • lis 2018 (4)
  • sie 2018 (1)
  • lip 2018 (1)
  • cze 2018 (3)
  • maj 2018 (3)
  • kwi 2018 (2)
  • mar 2018 (3)

Zgłoś nadużycie

Copyright © Wędkarskie Podlasie | Powered by Blogger