Lipiec. Lato. Ciut świt przybywasz na swoje ulubione łowisko. Twoja ukochana miejscówka - zajęta. Kolejne dobre stanowisko - zajęte. Musisz iść na kompromis albo do domu. Kompromisem jest miejsce z obrośniętym brzegiem i wodorostami przy nim.
Mniej więcej takie wspomnienia skłoniły mnie do najnowszego zakupu. Dokładnie chodzi o małą, poręczna kosę, którą da się bez problemu zabrać ze sobą na łowisko. Najlepsze w wybranym przeze mnie produkcie jest to, że teoretycznie da się go używać z widełkami lub podbierakiem. Najgorsze, że tylko teoretycznie...
Zamówienie złożyłem w połowie lutego, wybrałem opcję 3#. Koszt 9.94PLN z darmową wysyłką do Polski. Paczkę otrzymałem po około półtorej miesiąca. Co ciekawe, w międzyczasie sprzedawca anulował zamówienie. Po tym jednak, dwa razy, w prywatnej wiadomości wysłał mi numer trackingowy. Uznałem, że doszło do jakiejś pomyłki i produkt jednak do mnie wysłany został. Ku mojemu zadowoleniu dostałem dwie kosy zamiast jednej w dwóch oddzielnych paczkach.
Na tym mój hurraoptymizm się skończył. Po otwarciu paczek i przyjrzeniu się kosom nie byłem już tak bojowo nastawiony na wycinanie przybrzeżnej roślinności.
Ostrza mają liczne przebarwienia, nie są ani trochę naostrzone. Próbowałem przeciąć kartkę, tak jak nie raz testuje się noże. Niestety kartka została rozerwana przez szarpanie nierównej powierzchni a nie przez delikatne cięcie. Mam nadzieję, że z tym pomoże mi osiedlowy spec od noży. Jeżeli ktoś sam nie ma umiejętności lub sprzętu do ostrzenia, musi do ogólnego rozrachunku doliczyć kilkuzłotowy koszt usługi specjalisty.
Nie wiem dlaczego tego nie sprawdziłem wcześniej, ale okazało się, że mój podbierak nie ma odkręcanego kosza. Mój genialny plan koszenia trzcin podbierakiem spalił na panewce. Żeby tego było mało, wszystkie moje widełki mają końcówki z lekko szerszym gwintem niż zakupiona kosa. Opcja podbieraka odpada. Opcja widełek jeszcze jest do uratowania. Będę musiał tylko wymyślić wypełniacz który poszerzy gwint, tak żeby wypełnił cały otwór w widełkach. Lub kupię nowe widełki - zawsze znajdzie się dla nich zastosowanie.
Podsumowując, mam dwie kosy w cenie jednej. W Polsce z przesyłką zapłaciłbym dwa razy więcej. Niestety kosy są tępe a co gorsza nie mam ich do czego przyczepić. Pozostaje mi kombinowanie albo koszenie ręką. Pierwsze testy gdy zrobi się trochę cieplej
Dwie sztuki: w opakowaniu i bez |
Zamówienie złożyłem w połowie lutego, wybrałem opcję 3#. Koszt 9.94PLN z darmową wysyłką do Polski. Paczkę otrzymałem po około półtorej miesiąca. Co ciekawe, w międzyczasie sprzedawca anulował zamówienie. Po tym jednak, dwa razy, w prywatnej wiadomości wysłał mi numer trackingowy. Uznałem, że doszło do jakiejś pomyłki i produkt jednak do mnie wysłany został. Ku mojemu zadowoleniu dostałem dwie kosy zamiast jednej w dwóch oddzielnych paczkach.
Na tym mój hurraoptymizm się skończył. Po otwarciu paczek i przyjrzeniu się kosom nie byłem już tak bojowo nastawiony na wycinanie przybrzeżnej roślinności.
Nie wygląda to za dobrze |
Ostrza mają liczne przebarwienia, nie są ani trochę naostrzone. Próbowałem przeciąć kartkę, tak jak nie raz testuje się noże. Niestety kartka została rozerwana przez szarpanie nierównej powierzchni a nie przez delikatne cięcie. Mam nadzieję, że z tym pomoże mi osiedlowy spec od noży. Jeżeli ktoś sam nie ma umiejętności lub sprzętu do ostrzenia, musi do ogólnego rozrachunku doliczyć kilkuzłotowy koszt usługi specjalisty.
Nie wiem dlaczego tego nie sprawdziłem wcześniej, ale okazało się, że mój podbierak nie ma odkręcanego kosza. Mój genialny plan koszenia trzcin podbierakiem spalił na panewce. Żeby tego było mało, wszystkie moje widełki mają końcówki z lekko szerszym gwintem niż zakupiona kosa. Opcja podbieraka odpada. Opcja widełek jeszcze jest do uratowania. Będę musiał tylko wymyślić wypełniacz który poszerzy gwint, tak żeby wypełnił cały otwór w widełkach. Lub kupię nowe widełki - zawsze znajdzie się dla nich zastosowanie.
Mówią, że rozmiar nie ma znaczenia... |