• Strona główna
  • Atlas ryb
  • Porady
  • Wyprawy
  • Zakupy
  • Wokół ryb
Wędkarskie Podlasie

poniedziałek, 30 lipca 2018

Repczyce 22.07.2018

 lipca 30, 2018     leszcz, płoć, Repczyce, wyprawy   

Podczas kolejnej wizyty u teściów postanowiłem pobliski zalew - Repczyce. Wyprawy krótka i późna, ale jak na pierwszy raz całkiem udana.
Łowisko znajduje się w gminie Kleszczele. Pomimo, że jest to głębokie Podlasie, podlaskie zezwolenie PZW nie wystarcza na legalny połów na tych wodach. Należy dokupić mazowieckie zezwolenie na Nurzec. Koszt niewielki bo 20zł ale tak czy siak niesmak pozostaje.
O 10:30 byłem a łowisku. Zająłem miejsce na zachodnim brzegu. Łagodne zejście do wody, trochę trzcin, do innych wędkarzy na tyle daleko, że byśmy sobie nie przeszkadzali - bardzo dobre warunki. 

Orientacyjna mapka

Wiedziałem, że nie mam zbyt dużo czas więc nie chciałem eksperymentować z przynętami. I na gruntówce, i na spławiku, postawiłem na białego robaka. Na mapce powyżej oznaczyłem swoja pozycję, kolorem zielonym kierunek rzutu gruntówki, żółtym spławika. Zestaw z koszyczkiem starałem się rzucać jak najbliżej trzcin.
Brania na spławik zaczęły się praktycznie od razu. Brały malutkie płoteczki, takie po kilka centymetrów. Gdy zacząłem nęcić ataki na haczyk były tak często, że nawet nie miałem okazji usiąść. Pogoda dopisywała bo słońce chowało się za chmurami. Kilka razy zdarzyło się, że wychyliło się spoza nich i wtedy brania były zdecydowanie rzadsze. Do końca mojej wizyty na tym zalewie, na spławik złapałem około 20 płotek.
Co ciekawe na gruntówkę również brały miniaturowe płocie. Czasem był to tak małe okazy, że same się zacinały na haczyk a pomimo tego sygnalizator z Biedronki nie wydawał dźwięków. Wolałem tak ustawić czułość żeby małe rybki nie powodowały uruchomienia się sygnału tego urządzenia.
Około 11:30 sygnalizator pięknie zagrał i udało mi się zaciąć ładną rybę. Bo niezbyt wymagającym holu na brzeg wyciągnąłem leszcza. Ryba bardzo głęboko połknęła haczyk i niestety wyciągnięcie go zajęło mi za długą chwilę. Nie chciałem dłużej męczyć ryby i nie zdążyłem ani jej zważyć ani zmierzyć. Na zdjęciu poniżej możecie sami ocenić jego wielkość.

Warto było tam jechać

Pan leszcz był jedyną rybą wartą odnotowania. Do końca mojej wyprawy łapałem tylko małe płotki. O 13:30 już cały sprzęt miałem złożony i wróciłem do teściów. Bilans dnia to około 25 płotek i jeden zgrabny leszcz. Udało mi się nagrać kilka ujęć i ich zlepek można obejrzeć poniżej. 

Więcej...
  • Udostępnij:  
  •  Facebook
  •  Twitter
  •  Google+

czwartek, 28 czerwca 2018

Sygnalizator brań z Biedronki

 czerwca 28, 2018     Biedronka, opis, zakupy   

Kilkanaście dni temu sieć sklepów Biedronka wprowadziła do swojej oferty artykuły wędkarskie. Z tego co wiem, nawet dziś (28.06.2018) można jeszcze spotkać przedmioty z tej promocji. Mnie skusił sygnalizator brań, ponieważ posiadany przeze mnie egzemplarz się zepsuł. Cena przystępna bo tylko 29.99zł.
W opakowaniu oprócz samego sygnalizatora była jeszcze instrukcja. Standardowo brak baterii ale jeszcze nie spotkałem się żeby w tego typu produktach była ona dołączana. Oczywiście pasuje tu typ R9. Urządzenie ma typowy czarny kolor. Co ciekawe plastik jest przyjemny w dotyku, nie jest taki twardy i surowy jak zwykle.

Główna część sygnalizatora
Z przodu znajdują się 3 przyciski, jak na powyższym zdjęciu. Przycisk S odpowiada za czułość (sensitivity), V - głośność (volume), T - ton (tone). Obok przycisków są 3 diody oraz głośniczek. Dioda niebieska mówi nam, czy urządzenie jest włączone, czerwona się świeci w momencie brania, żółta natomiast podczas brania i chwilę po nim. Od spodu mamy włącznik oraz wejście do podłączenia swingera.
 
Wyłączony
Włączony

Sygnalizator miałem ze sobą na łowisku póki co tylko raz. Sprawdził się bardzo dobrze! Dzięki niemu udało mi się złapać kilka ryb. Ustawienie czułości bardzo pomocne. Udało mi się na tyle wypoziomować ten parametr, że wiatr nie powodował sygnału ale brania już jak najbardziej uruchamiały mały głośniczek. Regulacja głośności też przydatna. Ustawiłem tak żeby wyraźnie słyszeć ze swojego miejsca ale tak żeby nie przeszkadzać sąsiadom. Jeżeli chodzi o tony to wiadomo, że nie mamy wyboru pomiędzy fortepianem a gitarą. Wszystkie propozycje to piskliwy dźwięk ale można wybrać taki który drażni jak najmniej.
Z zakupu jestem zadowolony. Jeżeli Biedronka postanowi wyprzedawać sprzęt wędkarski to chyba zakupię drugą sztukę na zapas. Przyda się jeżeli pierwszy sygnalizator się zniszczy lub zepsuje albo jak dorobią się drugiej gruntówki

Więcej...
  • Udostępnij:  
  •  Facebook
  •  Twitter
  •  Google+

piątek, 22 czerwca 2018

Czarna Białostocka 17.06.2018

 czerwca 22, 2018   

Dawno nie byłem w Czarnej Białostockiej a jeszcze dłużej nie byłem tam na rybach. Ostatni raz z 10 lat temu. Gdy padła propozycja wyprawy na to łowisko zbyt długo się nie zastanawiałem.
Na miejscu zjawiliśmy się w czwórkę około 4:30. Co ciekawe na łowisku było już sporo wędkarzy, część z nich miała namioty więc byli po nocnej zasiadce. Odpowiednią ilość miejsca na brzegu znaleźliśmy przy północno-wschodniej części zalewu. Na poniższej grafice oznaczyłem gwiazdkami nasze stanowiska. Czerwony kolor oznaczą moją pozycję, zielony moich towarzyszy.

Poglądowa mapka

Każdy z nas próbował sił na spławik, tak jak i na feedera. Na początku postawiłem tradycyjnie na białe robaki, znajomi różnie - pellet, kukurydza, czerwone robaki. Po zarzuceniu spławika okazało się, że zbiornik jest bardzo płytki. Metrowy grunt w wielu miejscach okazywał się być za długi. Ciepła i płytka woda nie wróżyła zbyt dobrze...
Pierwsze branie miałem na feederze. Złapaną rybą okazał się mały leszcz. Wydaje mi się, że niewiele mu zabrakło do 30cm. Później, po obfitszym nęceniu pojawiły się małe płotki. Rekordzistka miała około 4cm długości. Reszta ciut większa ale i tak nie przekraczały 10cm. Udało również złapać się jeszcze dwa okonie, oba poniżej 10cm. Co śmieszniejsze, oprócz miniokoni przynętę atakowały również stynki. Tutaj również dwie sztuki 'udało' mi się wyciągnąć.

Pierwszy leszcz
 W międzyczasie u moich towarzyszy nie było wcale lepiej. Kilka małych płotek, kilka leszczy wielkości zbliżonej do mojego. Tego dnia w czwórkę próbowaliśmy wszelkiej maści przynęt: biały robak, czerwony robak, kukurydza, pellet, kulki proteinowe, ziarna konopi itd. Niestety woda nie była dla nas łaskawa tego dnia. Pod koniec wyprawy udało mi się złowić jeszcze dwa leszcze, trochę większe niż ten pierwszy. Największy jest widoczny na zdjęciu poniżej.

Największy okaz tego dnia
Z łowiska zebraliśmy się około 15. Niestety po wyprawie pozostał pewien niesmak. Gdy słońce zaczęło mocniej przypiekać, na zalewie pojawili się pierwsi plażowicze. Szybko im się znudziło leżenie na piasku i moczenie się w wodzie więc w ruch poszły różne atrakcje wodne. Głównie kajaki i rowery wodne. Nie wiem czy to ignorancja plażowiczów czy zwykłe chamstwo ale w ustalaniu tras swoich pojazdów nie brali pod uwagę wędkarzy. Momentami obawiałem się o swój feederowy zestaw bo naprawdę blisko brzegu pływały obecne tego dnia rowery wodne. Zrozumiałem wtedy dlaczego tak dużo osób łapie tam w nocy - wtedy nie ma tam wakacjuszy.

Więcej...
  • Udostępnij:  
  •  Facebook
  •  Twitter
  •  Google+

czwartek, 7 czerwca 2018

Stawy Marczukowskie - 30.05.2018

 czerwca 07, 2018     białystok, karaś, marczuk, wyprawy   

W pracy dostałem telefon od kolegi, pytał czy mam jakiś pomysł jak spędzić wieczór bo strasznie się nudzi. Pomyślałem, że można by wyskoczyć na szybkie rybki ale niestety kolega karty wędkarskie nie ma bo wędkarzem nie jest. Na ratunek przyszły stawy na ulicy Marczukowskiej w Białymstoku gdzie łowić można bez zezwolenia.
Z opowieści i wcześniejszych spacerów po okolicy wiedziałem, że na łowisku jest ryba. Po remoncie całego terenu zapuszczono tam karasie i na szczęście do tej pory nikt ich jeszcze nie odłowił. Przechadzając się po miejscowych pomostach bez problemu można dopatrzyć się stad małych rybek.
Około 18 zawitaliśmy na miejsce. Był lekki problem z parkowaniem ale kolega poradził sobie bardzo sprawnie. Na łowisku zastaliśmy starszego pana który łowił na spławik. Na standardowe pytanie 'czy bierze?' odpowiedział, że jedynie małe karasie.
Zarzuciłem dwie wędki spławikowe, jedną sobie, drugą koledze. Na haczyk założyłem po białym robaku. Przygotowałem nawet trochę zanęty żeby brania pojawiły się szybciej. Tak jak myślałem, brania pojawiły się bardzo szybkie. Na początku spławik tonął bardzo nieśmiało, później ryby coraz mocniej ciągały za przynętę. Przez początkowe momenty mieliśmy problemy z zacięciem pierwszej ryby. Przypuszczam, że problemem był wielkość haczyka która była za duża względem pływających na Marczuku ryb.

Ryba na miarę możliwości łowiska

Po kilku nieudanych próbach w końcu nastał moment wyciągnięcia pierwszej ryby z wody. Udało się to mojemu koledze. Złapaną rybą oczywiście okazał się karaś i oczywiście jego wielkość oscylowała w okolicach 7-8cm. Brania nie ustawały i tylko kwestią czasu był kolejny 'sukces'. 
Udało mi się jeszcze złapać 2 karasie. Powyższe zdjęcie pokazuje pierwszego z nich. W obu przypadkach były to niewielkie sztuki. Po 20 gdy zaczęło robić się ciemno udaliśmy się w drogę powrotną do domów. Tą miniwyprawę można uznać za udaną. Miło spędziliśmy czas i 'coś' złowiliśmy.
Więcej...
  • Udostępnij:  
  •  Facebook
  •  Twitter
  •  Google+

poniedziałek, 28 maja 2018

Koplany 26.05.2018

 maja 28, 2018     koplany, leszcz, wyprawy   

Dzień Matki przyniósł kolejną wizytę na moich ulubionych gliniankach. Opis tej wyprawy będzie mało interesujący i nudny, tak jak sama wyprawa...
Tym razem na łowisku zebraliśmy się we czwórkę - ja i trzech kolegów, braci. Dwóch z nich spędziło na Koplanach noc, my dojechaliśmy około 5 nad ranem. W Białymstoku przez noc padał deszcz, niestety na łowisku pierwsze krople pojawił się nad ranem. Na nieszczęście po przyjeździe glinianki powitały nas silnymi opadami, na szczęście tylko chwilowymi. Około 5:30 przestało padać i zaczęliśmy się rozkładać ze sprzętem.
Ja standardowo, dwie wędki spławikowe. Koledzy głównie feedery. Jak zwykle łapaliśmy z północnego brzegu drugiego stawu. Jeden z braci stanął po przeciwnej stronie glinianki i tam próbował swoich sił, na spławik i na feedera. 
Na poniższej mapce oznaczyłem rozstawienie naszych stanowisk i zestawów. Zielona gwiazdka to ja, pomarańczowe to koledzy. Liniami czerwonymi oznaczyłem feedery, a niebieskimi spławiki. Żółte kropki to miejsca na brzegu z których próbowałem swoich sił rzucając spinningiem.


W nocy podobne brania były marne. Kilka krąpi udało się złapać i jednego leszczyka. Doświadczenie nauczyło mnie, że noc nie służy łapaniu ryb i tak też było w tym wypadku. Z rana ryby równie niechętnie chciały się skusić na oferowane przez nas smakołyki. Około 8 zaczęły się brania. Szybko zaczęły i równie szybko skończyły. Udało się nam złapać 2 małe płotki idealne na żywca i 2 leszczyki. Przez kolejne kilka godzin woda było zbyt spokojna. Jak nigdy nie było widać jakichkolwiek ruchów ryb a tym bardziej nie uświadczyliśmy brań. Kolejna 'fala' brań zaczęła się około 12 i skończyła o 12:30. W tym czasie złapaliśmy jeszcze 3 leszcze po około 30 centymetrów długości. Po tych 30 minutach szczęścia brań już nie mieliśmy. W międzyczasie zwinąłem jeden spławik i próbowałem na feedera ale niczego to nie zmieniło. Próbowaliśmy łapać na wszystko co w tym czasie było możliwe: białe robaki, czerwone, pinka, pellet, pellet z Chin, kukurydza i na kulki o wielu, różnych smakach i zapachach. Nic tego dnia nie było skuteczne. Również żadna z przynęt spinningowych nie okazała się skuteczna.


Ogólnie nie był to dobry dzień na wędkowanie. Każdy wędkarz który nas mijał mówił, że słabo mu tego dnia poszło. Powyżej jedyne zdjęcie ryb, tuż przed wypuszczeniem ich do wody. Mam nadzieję, że jeszcze się kiedyś z nimi spotkam, jak podrosną.



Więcej...
  • Udostępnij:  
  •  Facebook
  •  Twitter
  •  Google+
Nowsze posty Starsze posty

Szukaj

Najnowsze posty

Tagi

wyprawy (8) zakupy (8) aliexpress (6) atlas ryb (6) koplany (4) opis (4) spinning (4) szczupak (4) karaś (3) karp (3) leszcz (3) okoń (3) płoć (3) wokół ryb (3) łowiska (3) Lesanka (2) Repczyce (2) amur (2) porady (2) savage gear (2) Biedronka (1) Jasionówka (1) białystok (1) cannibal (1) kosa (1) krąp (1) marczuk (1) meredith (1) park dojlidy (1) recenzja (1) rybki z nadawki (1) rzeka (1) wobler (1) Żółtki (1)

Blog Archive

  • cze 2023 (1)
  • maj 2020 (1)
  • lis 2019 (1)
  • lip 2019 (1)
  • kwi 2019 (2)
  • mar 2019 (1)
  • lut 2019 (3)
  • sty 2019 (5)
  • lis 2018 (4)
  • sie 2018 (1)
  • lip 2018 (1)
  • cze 2018 (3)
  • maj 2018 (3)
  • kwi 2018 (2)
  • mar 2018 (3)

Zgłoś nadużycie

Copyright © Wędkarskie Podlasie | Powered by Blogger