• Strona główna
  • Atlas ryb
  • Porady
  • Wyprawy
  • Zakupy
  • Wokół ryb
Wędkarskie Podlasie

wtorek, 7 sierpnia 2018

Lesanka 3-5.08.2018

 sierpnia 07, 2018     amur, karaś, krąp, Lesanka, wyprawy   

To miała być wielka wyprawa na Siemianówkę... W piątek po pracy ogarnęliśmy się, popakowaliśmy i zebraliśmy się. Wyjechaliśmy dopiero po 18. Po drodze jeszcze zakupy, odwiedziny łowiska w Kazimierowie pod Michałowem i przed 20 ujrzeliśmy upragniony zalew. 
Zalew zalewem ale przecież trzeba znaleźć miejsce na obóz i wędkowanie. Nasze koło ma swoją miejscówkę niedaleko Bachur i tam się skierowaliśmy. Niestety miejsce nie było dostosowane do połowy ryb z brzegu a na łódce we trzech nie chcieliśmy spędzić dwóch dni. Pojechaliśmy dalej. W rękach telefony z mapami, odpalony GPS i szukamy jakiegoś miejsca z przestrzenią na namiot i dostępnym brzegiem. Zaczęło się ściemniać i niestety wszystko albo już zajęte, albo teren prywatny albo dostęp tylko z łódki. Po 21 gdy już było ciemno uznaliśmy, że wracamy na odwiedzany kilka godzin wcześniej staw, tzw. Lesankę. Podjechaliśmy na pusty plac przy stawie i tam po ciemku rozbiliśmy namiot. Nawet nie obchodziło nas czy będzie gdzie łapać ale widzieliśmy, że powinno nie stanowić to problemu.

Punktem na mapie oznaczone jest łowisko

 Z tego co słyszeliśmy od znajomych, Lesanka to miejsce częstych odwiedzin karpiarzy. Podobno miejscowi dbają o wodę, pilnują czy nikt bez zezwolenia nie wędkuje. Chcieliśmy sprawdzić jakość tego łowiska jak najwcześniej i obudziliśmy się po 3. Okazało się, że nikogo więcej nad brzegiem nie ma a miejsce gdzie się zatrzymaliśmy idealnie nadaje się na rozłożenie nawet 8 wędek. Było nas trzech więc dla nas idealnie. Z obozu do wody zejście było po lekkiej skarpie więc do ideału odrobinę zabrakło.
Ja standardowo spławik + feeder. Jeden z kolegów na początek tylko jeden feeder a po kilku godzinach również spławik, drugi kolega tak samo jak ja. Drugi kolega rozłożył się po prawej od nas co widać na mapce:


Zielona gwiazdka to nasz obóz, czerwona to ja, żółta to koledzy. Niebieskie kreski to zestawy feederowe, pomarańczowe to spławiki.
Od sama rana zaczęły się brania. Cóż mogę powiedzieć... Nie był to wielkie karpie. Nie były to nawet karpie ani nawet jakikolwiek spore ryby. Były to natomiast brania małych krąpi. Potem małych płoci, okoni i leszczyków. Nie ważne czy próbowaliśmy na białego czy czerwonego robaka. Na kukurydzę nie brało nic, podobnie jak na pellet lub kulki. Na pocieszenie kolega stojący przy mnie złapał ładnego krąpia - zdjęcie poniżej.

Największy krąp tej wyprawy

Do 'kolekcji okazów' możemy zaliczyć jeszcze karasia drugiego kolegi:


Po wieczór obok drugiego kolegi pojawiła się para wędkarzy - młody chłopak z dziewczyną. Chwilę z nimi pogadaliśmy i się okazało, że karpi na łowisku już nie ma. Po zarybieniu na początku roku, przez 6 miesięcy miejscowi wyłapali 800kg ryby! Na szczęście są tam amury i to całkiem ładne. Podobno oskubały z trzciny cały staw dookoła, zostawiły sobie lilie które obwicie ozdabiały powierzchnię wody.
Po pogawędce chłopak zaczął zanęcać przy użyciu bomby zanętowej. Używał kukurydzy i konopi. Rzucał bombą dobre pół godziny i musiał w ten sposób wrzucić kilka kilogramów przynęty. Wydawało nam się to zdecydowanie za dużo ale okazało się to skuteczną metodą. Po może godzinie udało mu się złapać dużego amura, ważącego 7-8kg.
Skoro duża ilość zanęty i przynęty w wodzie pomaga to i my zaczęliśmy nęcić na nocne wędkowanie. Kukurydza, konopie, pokruszone kulki, pellet, zanęta feederowe - co kto miał tym nęcił. Wieczorem lekko zmieniliśmy układ - wszyscy stanęliśmy na jednym brzegu jak to jest pokazane poniżej. Błękitną gwiazdką oznaczyłem obozowisko łowców amurów.

Nocne rozstawienie
Gdy się już całkowicie ściemniło, jeden z kolegów poszedł do namiotu się zdrzemnąć. Ironicznie to na jego wędkach potem widzieliśmy brania ale niestety nie udało się zaciąć. Około północy bo bezowocnym siedzeniu, gdy już zaczęło się robić zimno, również udaliśmy się do namiotów. Ja złożyłem wędki, nie chciałem żeby nikt ich nie pilnował. Pomimo wyjątkowo zimnej nocy udało mi sie zasnąć. Z rana dowiedziałem się, że w nocy kolega miał silne branie. Udało mu się zaciąć ładną sztukę ale niestety drugi kompan nie zdołał jej podebrać i okaz się spiął. 
Chwile po 6 ponownie zarzuciłem swoje zestawy, tak jak w sobotę. Ponownie brały niewielkie krąpie i płotki. Próbowałem jeszcze innych miejsc, innych przynęt, różnego gruntu na spławiku ale zawsze efekt był taki sam - albo nic, albo maluchy.
Podsumowując weekendową wyprawę - łowisko ładne, zadbane, widać, że ryba w nim jest. Nam trzem udało się złapać łącznie około 60 ryb. Wartym odnotowania jest ponad dwudziestocentymetrowy krąp i ciut mniejszy karaś a po sąsiedzku ogromny amur. Chcemy jeszcze wrócić na Lesankę, tym razem jesienią gdy słońce nie będzie tak dokuczać.

Wschód słońca nad stawem

Więcej...
  • Udostępnij:  
  •  Facebook
  •  Twitter
  •  Google+

poniedziałek, 30 lipca 2018

Repczyce 22.07.2018

 lipca 30, 2018     leszcz, płoć, Repczyce, wyprawy   

Podczas kolejnej wizyty u teściów postanowiłem pobliski zalew - Repczyce. Wyprawy krótka i późna, ale jak na pierwszy raz całkiem udana.
Łowisko znajduje się w gminie Kleszczele. Pomimo, że jest to głębokie Podlasie, podlaskie zezwolenie PZW nie wystarcza na legalny połów na tych wodach. Należy dokupić mazowieckie zezwolenie na Nurzec. Koszt niewielki bo 20zł ale tak czy siak niesmak pozostaje.
O 10:30 byłem a łowisku. Zająłem miejsce na zachodnim brzegu. Łagodne zejście do wody, trochę trzcin, do innych wędkarzy na tyle daleko, że byśmy sobie nie przeszkadzali - bardzo dobre warunki. 

Orientacyjna mapka

Wiedziałem, że nie mam zbyt dużo czas więc nie chciałem eksperymentować z przynętami. I na gruntówce, i na spławiku, postawiłem na białego robaka. Na mapce powyżej oznaczyłem swoja pozycję, kolorem zielonym kierunek rzutu gruntówki, żółtym spławika. Zestaw z koszyczkiem starałem się rzucać jak najbliżej trzcin.
Brania na spławik zaczęły się praktycznie od razu. Brały malutkie płoteczki, takie po kilka centymetrów. Gdy zacząłem nęcić ataki na haczyk były tak często, że nawet nie miałem okazji usiąść. Pogoda dopisywała bo słońce chowało się za chmurami. Kilka razy zdarzyło się, że wychyliło się spoza nich i wtedy brania były zdecydowanie rzadsze. Do końca mojej wizyty na tym zalewie, na spławik złapałem około 20 płotek.
Co ciekawe na gruntówkę również brały miniaturowe płocie. Czasem był to tak małe okazy, że same się zacinały na haczyk a pomimo tego sygnalizator z Biedronki nie wydawał dźwięków. Wolałem tak ustawić czułość żeby małe rybki nie powodowały uruchomienia się sygnału tego urządzenia.
Około 11:30 sygnalizator pięknie zagrał i udało mi się zaciąć ładną rybę. Bo niezbyt wymagającym holu na brzeg wyciągnąłem leszcza. Ryba bardzo głęboko połknęła haczyk i niestety wyciągnięcie go zajęło mi za długą chwilę. Nie chciałem dłużej męczyć ryby i nie zdążyłem ani jej zważyć ani zmierzyć. Na zdjęciu poniżej możecie sami ocenić jego wielkość.

Warto było tam jechać

Pan leszcz był jedyną rybą wartą odnotowania. Do końca mojej wyprawy łapałem tylko małe płotki. O 13:30 już cały sprzęt miałem złożony i wróciłem do teściów. Bilans dnia to około 25 płotek i jeden zgrabny leszcz. Udało mi się nagrać kilka ujęć i ich zlepek można obejrzeć poniżej. 

Więcej...
  • Udostępnij:  
  •  Facebook
  •  Twitter
  •  Google+

czwartek, 28 czerwca 2018

Sygnalizator brań z Biedronki

 czerwca 28, 2018     Biedronka, opis, zakupy   

Kilkanaście dni temu sieć sklepów Biedronka wprowadziła do swojej oferty artykuły wędkarskie. Z tego co wiem, nawet dziś (28.06.2018) można jeszcze spotkać przedmioty z tej promocji. Mnie skusił sygnalizator brań, ponieważ posiadany przeze mnie egzemplarz się zepsuł. Cena przystępna bo tylko 29.99zł.
W opakowaniu oprócz samego sygnalizatora była jeszcze instrukcja. Standardowo brak baterii ale jeszcze nie spotkałem się żeby w tego typu produktach była ona dołączana. Oczywiście pasuje tu typ R9. Urządzenie ma typowy czarny kolor. Co ciekawe plastik jest przyjemny w dotyku, nie jest taki twardy i surowy jak zwykle.

Główna część sygnalizatora
Z przodu znajdują się 3 przyciski, jak na powyższym zdjęciu. Przycisk S odpowiada za czułość (sensitivity), V - głośność (volume), T - ton (tone). Obok przycisków są 3 diody oraz głośniczek. Dioda niebieska mówi nam, czy urządzenie jest włączone, czerwona się świeci w momencie brania, żółta natomiast podczas brania i chwilę po nim. Od spodu mamy włącznik oraz wejście do podłączenia swingera.
 
Wyłączony
Włączony

Sygnalizator miałem ze sobą na łowisku póki co tylko raz. Sprawdził się bardzo dobrze! Dzięki niemu udało mi się złapać kilka ryb. Ustawienie czułości bardzo pomocne. Udało mi się na tyle wypoziomować ten parametr, że wiatr nie powodował sygnału ale brania już jak najbardziej uruchamiały mały głośniczek. Regulacja głośności też przydatna. Ustawiłem tak żeby wyraźnie słyszeć ze swojego miejsca ale tak żeby nie przeszkadzać sąsiadom. Jeżeli chodzi o tony to wiadomo, że nie mamy wyboru pomiędzy fortepianem a gitarą. Wszystkie propozycje to piskliwy dźwięk ale można wybrać taki który drażni jak najmniej.
Z zakupu jestem zadowolony. Jeżeli Biedronka postanowi wyprzedawać sprzęt wędkarski to chyba zakupię drugą sztukę na zapas. Przyda się jeżeli pierwszy sygnalizator się zniszczy lub zepsuje albo jak dorobią się drugiej gruntówki

Więcej...
  • Udostępnij:  
  •  Facebook
  •  Twitter
  •  Google+

piątek, 22 czerwca 2018

Czarna Białostocka 17.06.2018

 czerwca 22, 2018   

Dawno nie byłem w Czarnej Białostockiej a jeszcze dłużej nie byłem tam na rybach. Ostatni raz z 10 lat temu. Gdy padła propozycja wyprawy na to łowisko zbyt długo się nie zastanawiałem.
Na miejscu zjawiliśmy się w czwórkę około 4:30. Co ciekawe na łowisku było już sporo wędkarzy, część z nich miała namioty więc byli po nocnej zasiadce. Odpowiednią ilość miejsca na brzegu znaleźliśmy przy północno-wschodniej części zalewu. Na poniższej grafice oznaczyłem gwiazdkami nasze stanowiska. Czerwony kolor oznaczą moją pozycję, zielony moich towarzyszy.

Poglądowa mapka

Każdy z nas próbował sił na spławik, tak jak i na feedera. Na początku postawiłem tradycyjnie na białe robaki, znajomi różnie - pellet, kukurydza, czerwone robaki. Po zarzuceniu spławika okazało się, że zbiornik jest bardzo płytki. Metrowy grunt w wielu miejscach okazywał się być za długi. Ciepła i płytka woda nie wróżyła zbyt dobrze...
Pierwsze branie miałem na feederze. Złapaną rybą okazał się mały leszcz. Wydaje mi się, że niewiele mu zabrakło do 30cm. Później, po obfitszym nęceniu pojawiły się małe płotki. Rekordzistka miała około 4cm długości. Reszta ciut większa ale i tak nie przekraczały 10cm. Udało również złapać się jeszcze dwa okonie, oba poniżej 10cm. Co śmieszniejsze, oprócz miniokoni przynętę atakowały również stynki. Tutaj również dwie sztuki 'udało' mi się wyciągnąć.

Pierwszy leszcz
 W międzyczasie u moich towarzyszy nie było wcale lepiej. Kilka małych płotek, kilka leszczy wielkości zbliżonej do mojego. Tego dnia w czwórkę próbowaliśmy wszelkiej maści przynęt: biały robak, czerwony robak, kukurydza, pellet, kulki proteinowe, ziarna konopi itd. Niestety woda nie była dla nas łaskawa tego dnia. Pod koniec wyprawy udało mi się złowić jeszcze dwa leszcze, trochę większe niż ten pierwszy. Największy jest widoczny na zdjęciu poniżej.

Największy okaz tego dnia
Z łowiska zebraliśmy się około 15. Niestety po wyprawie pozostał pewien niesmak. Gdy słońce zaczęło mocniej przypiekać, na zalewie pojawili się pierwsi plażowicze. Szybko im się znudziło leżenie na piasku i moczenie się w wodzie więc w ruch poszły różne atrakcje wodne. Głównie kajaki i rowery wodne. Nie wiem czy to ignorancja plażowiczów czy zwykłe chamstwo ale w ustalaniu tras swoich pojazdów nie brali pod uwagę wędkarzy. Momentami obawiałem się o swój feederowy zestaw bo naprawdę blisko brzegu pływały obecne tego dnia rowery wodne. Zrozumiałem wtedy dlaczego tak dużo osób łapie tam w nocy - wtedy nie ma tam wakacjuszy.

Więcej...
  • Udostępnij:  
  •  Facebook
  •  Twitter
  •  Google+

czwartek, 7 czerwca 2018

Stawy Marczukowskie - 30.05.2018

 czerwca 07, 2018     białystok, karaś, marczuk, wyprawy   

W pracy dostałem telefon od kolegi, pytał czy mam jakiś pomysł jak spędzić wieczór bo strasznie się nudzi. Pomyślałem, że można by wyskoczyć na szybkie rybki ale niestety kolega karty wędkarskie nie ma bo wędkarzem nie jest. Na ratunek przyszły stawy na ulicy Marczukowskiej w Białymstoku gdzie łowić można bez zezwolenia.
Z opowieści i wcześniejszych spacerów po okolicy wiedziałem, że na łowisku jest ryba. Po remoncie całego terenu zapuszczono tam karasie i na szczęście do tej pory nikt ich jeszcze nie odłowił. Przechadzając się po miejscowych pomostach bez problemu można dopatrzyć się stad małych rybek.
Około 18 zawitaliśmy na miejsce. Był lekki problem z parkowaniem ale kolega poradził sobie bardzo sprawnie. Na łowisku zastaliśmy starszego pana który łowił na spławik. Na standardowe pytanie 'czy bierze?' odpowiedział, że jedynie małe karasie.
Zarzuciłem dwie wędki spławikowe, jedną sobie, drugą koledze. Na haczyk założyłem po białym robaku. Przygotowałem nawet trochę zanęty żeby brania pojawiły się szybciej. Tak jak myślałem, brania pojawiły się bardzo szybkie. Na początku spławik tonął bardzo nieśmiało, później ryby coraz mocniej ciągały za przynętę. Przez początkowe momenty mieliśmy problemy z zacięciem pierwszej ryby. Przypuszczam, że problemem był wielkość haczyka która była za duża względem pływających na Marczuku ryb.

Ryba na miarę możliwości łowiska

Po kilku nieudanych próbach w końcu nastał moment wyciągnięcia pierwszej ryby z wody. Udało się to mojemu koledze. Złapaną rybą oczywiście okazał się karaś i oczywiście jego wielkość oscylowała w okolicach 7-8cm. Brania nie ustawały i tylko kwestią czasu był kolejny 'sukces'. 
Udało mi się jeszcze złapać 2 karasie. Powyższe zdjęcie pokazuje pierwszego z nich. W obu przypadkach były to niewielkie sztuki. Po 20 gdy zaczęło robić się ciemno udaliśmy się w drogę powrotną do domów. Tą miniwyprawę można uznać za udaną. Miło spędziliśmy czas i 'coś' złowiliśmy.
Więcej...
  • Udostępnij:  
  •  Facebook
  •  Twitter
  •  Google+
Nowsze posty Starsze posty

Szukaj

Najnowsze posty

Tagi

wyprawy (8) zakupy (8) aliexpress (6) atlas ryb (6) koplany (4) opis (4) spinning (4) szczupak (4) karaś (3) karp (3) leszcz (3) okoń (3) płoć (3) wokół ryb (3) łowiska (3) Lesanka (2) Repczyce (2) amur (2) porady (2) savage gear (2) Biedronka (1) Jasionówka (1) białystok (1) cannibal (1) kosa (1) krąp (1) marczuk (1) meredith (1) park dojlidy (1) recenzja (1) rybki z nadawki (1) rzeka (1) wobler (1) Żółtki (1)

Blog Archive

  • cze 2023 (1)
  • maj 2020 (1)
  • lis 2019 (1)
  • lip 2019 (1)
  • kwi 2019 (2)
  • mar 2019 (1)
  • lut 2019 (3)
  • sty 2019 (5)
  • lis 2018 (4)
  • sie 2018 (1)
  • lip 2018 (1)
  • cze 2018 (3)
  • maj 2018 (3)
  • kwi 2018 (2)
  • mar 2018 (3)

Zgłoś nadużycie

Copyright © Wędkarskie Podlasie | Powered by Blogger