• Strona główna
  • Atlas ryb
  • Porady
  • Wyprawy
  • Zakupy
  • Wokół ryb
Wędkarskie Podlasie

piątek, 30 listopada 2018

ePN Cashback - jeszcze tańsze zakupy od Chińczyków

 listopada 30, 2018   




Ostatnio kolega pokazał mi bardzo ciekawą stronkę. Dzięki niej możemy otrzymać zwrot części kosztów zakupów z Chin! Tutaj LINK .
Obsługa tej strony jest bardzo prosta. Po pierwsze trzeba założyć konto - do tego wystarczy email i hasło. Na skrzynkę dostajemy maila w którym jest link do potwierdzenia naszego adres poczty elektronicznej. Klikamy i zaczynamy szukać okazji.

Wybór sklepu
Na stronie głównej mamy najpopularniejsze sklepy z których mamy możliwość zwrotu. Oczywiście polecam AliExpress. O moich zakupowaych znajdźkach poczytacie TU. Drugim sklepem jest GearBest ponieważ tam też można trafić tanie ciekawe rzeczy, takie jak noże, latarki, rękawiczki itd.
Tyle mi wystarcza


To the store!
Po przejściu do sklepu możemy przesunąć stronkę w dół i zobaczyć co nam jest oferowane, czyli prawdopodobnie najpopularniejsze lub najnowsze okazje. Może też przejść do przedmiotów z najwyższym współczynnikiem zwrotu, czyli cashbacku. Można znaleźć coś gdzie ten zwrot wynosi nawet 90%, np.: obecnie można kupić do telefonu adapter kart MicroSD za 14 centów, gdzie zwrot wynosi 13 centów.

Oferty specjalne

Wiadomo, że nas interesują sprzęty wędkarskie. Ciężko jest szukać w tej wyszukiwarce ale oczywiście się da. Ja polecam wpisać po prostu fishing i na początek zobaczyć z jakich przedmiotów możemy odzyskać trochę pieniędzy. A jak chcemy znaleźć coś konkretnego to precyzujemy nasze wyszukiwanie. Jeżeli chcemy popatrzyć przynęty - szukamy fishing lure, jak żyłki - fishing line. Nie każdy przedmiot na AliExpress można kupić z cashbackiem więc nie oczekujcie tysięcy wyników.

Więcej...
  • Udostępnij:  
  •  Facebook
  •  Twitter
  •  Google+

czwartek, 15 listopada 2018

Ostatni październikowy weekend 2018

 listopada 15, 2018     koplany, okoń, płoć, rzeka, wyprawy, Żółtki   

Jestem na tym świecie już ponad 30 lat i nie pamiętam jesieni z tak dobrą pogodą. Grzechem byłoby z tego nie skorzystać i nie wyruszyć nad wodę.
W sobotę zabrałem tatę i wujka ze spinningami do Koplan. Baaardzo długo próbowałem ich namówić do powrotu na to łowisko i się w końcu udało. Na gliniankach zawitaliśmy około południa. Jak zwykle wybrałem drugi staw. Początkowo zacząłem swoje próby od Cannibali od Savage Gear i Meredith (porównanie przynęt tu LINK). Zero brań niestety. Potem testowałem inne gumy, woblery i tradycyjny Algi i Gnomy. Nic nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Również tato nie miał szczęścia tego dnia. Jedynie wujek upolował 3 wymiarowe szczupaki. Cała trójka na brudnobiałą gume około 8cm.

Jedna z wujka zdobyczy

I kolejna


Niedziela to Żółtki. Na szczęście dzień wcześniej uświadomiłem wujka, że w nocy zmieniamy czas i będę u niego o 5 według nowego czasu. Mało brakowało a byśmy się minęli o godzinę! Tak więc po cofnięciu zegarków, byliśmy pod mostem około 5:30. Był to ostatni weekend kiedy dozwolone było wędkowanie w tym miejscu. Dlatego dobrze, że byliśmy pierwsi i mogliśmy wybrać najdogodniejsze naszym zdaniem miejsce. Zajęliśmy brzeg od strony Białegostoku, tuż przy moście. Tato z wujkiem próbowali swoich sił ze spławikami ja dodatkowo zarzuciłem gruntówkę.

Z chwili na chwilę było coraz tłoczniej

Po może godzinie-dwóch pod mostem zaparkowanych było już około 10 aut. Z tego co widziałem wędkarze zasadzali się tak jak my ale również chodzili ze spinningami. Słaby to był poranek dla nas wszystkich... Kilka małych płotek, kilka uklejek. Niewiele jak na tak ładną pogodę. Częstotliwości brań na pewno nie pomogły drapieżniki przez które od samego rana kotłowała się woda.
W międzyczasie przyjechał brat ze spinningiem. Jemu też nie udało się nic złapać. Gdy ilość zaparkowanych aut i zarazem ilość wędkarzy zaczęła drastycznie maleć trzeba było podjąć męską decyzję - jedziemy do Koplan! 
Raz, dwa byliśmy na nowej obwodnicy Księżyna i zmierzaliśmy ku Koplanom. Na miejscu zostaliśmy puste łowisko, nie było widać wędkarzy. Nie wróżyło to niczego dobrego. Rozstawiliśmy się na moim ulubionym brzegu, czyli tak jak w poprzednich wyprawach opisanych TU i TU. Tak jak w Żółtkach ja rozstawiłem dwie wędki, tato i wujek po jednej. Brania zaczęły się dość szybko. Niestety nie były to żadne okazy, trafiały się małe płotki i okonie. Próbowaliśmy różnych przynęt ale efekt pozostawał ten sam, czyli marny. Brat natomiast obszedł cały staw wokoło i wyciągnął 4 szczupaki, wszystkie okołowymiarowe.

Na Koplanach bez zmian
Pomimo pięknej pogody, ryby nie dopisały tym razem. Do Żółtek może uda się wrócić wiosną. Trochę to będzie kolidować z powiększeniem rodziny, ale mam nadzieję, że zdołam to zrobić. A do Koplan wrócę na pewno. Może nawet zimą. Pomimo, że to łowisko nie rozpieszcza to lubię je odwiedzać. Chyba bardziej z sentymentu niż z wędkarskich korzyści.


Więcej...
  • Udostępnij:  
  •  Facebook
  •  Twitter
  •  Google+

środa, 14 listopada 2018

Mały chiński woblerek

 listopada 14, 2018     aliexpress, okoń, opis, recenzja, spinning, szczupak, zakupy   

Sezon spinningowy w pełni więc czas na krótką recenzję przynęty. Wobler kupiony na Aliexpress. Mały, zgrabny, skuteczny. Tutaj LINK

Pierwsza zdobycz

Sprzedawca oferuje 6 wersji kolorystycznych. Zdecydowałem się na kolor zielony z czarnymi paskami czyli wersję B. Na żywo wygląda tak jak na ekranie komputera. Jaskrawozielony kolor obejmuje prawie cały tułów. Od grzbietu po brzuch ciągną się wyraźne czarne linie. Natomiast spód przynęty ma odcień jagielloński czyli żółtoczerwony. Lakier jest solidny, nigdzie nie widać braków czy odpryśnięć. Po kilku wizytach w wodzie nie widać utraty jakości. Oko przynęty jest mocno kontrastujące, czerwone.

Szczupak też się skusił

Wobler należy to typu tonącego, czyli po wpadnięciu do wody nie wynurza się a od razu idzie na dno. Przynęta pracuje bardzo ładnie. Nawet przy niewielkiej prędkości 'macha' się w wodzie w sposób, na moje oko, zadowalający.

Już po odhaczeniu, przed wypuszczeniem

Rybka posiada dwie kotwiczki. Według mnie są za duże. Często dochodziło do zaczepiania sie jednej o drugą. Dochodziło też do przypadku gdy przednia kotwiczka zahaczała o żyłkę. Dodatkowo na niekorzyść świadczy fakt, że przy jednym z zaczepów hak wyprostował się...
Dużym plusem natomiast jest skuteczność! Na jednej wyprawie, gdzie spinning nie był docelową metodą, udało sie przechytrzyć kilka ryb. Chyba w dosłownie trzecim rzucie wziął ładny okoń. Potem kolejny. Trafił się również niewielki szczupak i kolejny wymiarowy okoń. Warto dodać, że wszystko to się działo na jednym stanowisku dość mocno ograniczonym gruntówkami.

Prawie cały wobler w pysku

Na koniec moge śmiało powiedzieć, że polecam te woblerki. I polecam wymienić w nich kotwiczki na mniejsze, solidniejsze bo to najsłabszy element tych przynęt.
Więcej...
  • Udostępnij:  
  •  Facebook
  •  Twitter
  •  Google+

piątek, 9 listopada 2018

Savage Gear Cannibal

 listopada 09, 2018     opis, savage gear, spinning, zakupy   

Savage Gear to marka która jest obecna na Polskim rynku od kilku lat. Ich przynęty cieszą się wysoką popularnością dzięki nietuzinkowym wyglądzie towarów i skutecznością potwierdzoną przez wielu wędkarzy. Jeden z ich flagowych produktów których jestem posiadaczem to guma Cannibal. W moim przypadku to wersja 10cm w kolorystyce White & Black oraz 8cm Firetiger.



Przynęty prezentują się bardzo ładnie, podczas dotyku czuć porządnej jakości gumę. Materiał jest jędrny ale nie tak twardy jak część przynęt sprowadzanych z Chin. Tutaj porównanie bardziej szczegółowe LINK . Mniejsza z przynęt waży 5 gramów, natomiast większa około 8 gramów.

Korzystałem już z obu przynęt. Niestety nie udało mi się na nie nic złapać. Nie jest to jednak żaden wyznacznik bo w tych dniach, żadna przynęta nie skusiła ryb.
Cannibale prowadziłem na kilka różnych sposobów i za każdym razem praca przynęty była bardzo dynamiczna. Nawet przy wolnym holu, rybki płynęły w sposób falisty szybko machając ogonkiem. Wiadomo, że przy prędkości kilku centymetrów na sekundę wyglądało to jakbyśmy ciągnęli podeszwę dziecięcego buta a nie wysokiej jakości produkt wędkarski ale przecież nikt tak ściągać zestawu nie będzie.
Test pracy w wannie:



Do zakupu nie zachęcam, ale też nie odradzam. Przynęta jest naprawdę solidnie wykonana, przyjemnie się ją prowadzi. Jak w końcu coś uda mi się na nią złapać, to z czystym sumieniem będę mógł ją wszystkim polecić
Więcej...
  • Udostępnij:  
  •  Facebook
  •  Twitter
  •  Google+

wtorek, 7 sierpnia 2018

Lesanka 3-5.08.2018

 sierpnia 07, 2018     amur, karaś, krąp, Lesanka, wyprawy   

To miała być wielka wyprawa na Siemianówkę... W piątek po pracy ogarnęliśmy się, popakowaliśmy i zebraliśmy się. Wyjechaliśmy dopiero po 18. Po drodze jeszcze zakupy, odwiedziny łowiska w Kazimierowie pod Michałowem i przed 20 ujrzeliśmy upragniony zalew. 
Zalew zalewem ale przecież trzeba znaleźć miejsce na obóz i wędkowanie. Nasze koło ma swoją miejscówkę niedaleko Bachur i tam się skierowaliśmy. Niestety miejsce nie było dostosowane do połowy ryb z brzegu a na łódce we trzech nie chcieliśmy spędzić dwóch dni. Pojechaliśmy dalej. W rękach telefony z mapami, odpalony GPS i szukamy jakiegoś miejsca z przestrzenią na namiot i dostępnym brzegiem. Zaczęło się ściemniać i niestety wszystko albo już zajęte, albo teren prywatny albo dostęp tylko z łódki. Po 21 gdy już było ciemno uznaliśmy, że wracamy na odwiedzany kilka godzin wcześniej staw, tzw. Lesankę. Podjechaliśmy na pusty plac przy stawie i tam po ciemku rozbiliśmy namiot. Nawet nie obchodziło nas czy będzie gdzie łapać ale widzieliśmy, że powinno nie stanowić to problemu.

Punktem na mapie oznaczone jest łowisko

 Z tego co słyszeliśmy od znajomych, Lesanka to miejsce częstych odwiedzin karpiarzy. Podobno miejscowi dbają o wodę, pilnują czy nikt bez zezwolenia nie wędkuje. Chcieliśmy sprawdzić jakość tego łowiska jak najwcześniej i obudziliśmy się po 3. Okazało się, że nikogo więcej nad brzegiem nie ma a miejsce gdzie się zatrzymaliśmy idealnie nadaje się na rozłożenie nawet 8 wędek. Było nas trzech więc dla nas idealnie. Z obozu do wody zejście było po lekkiej skarpie więc do ideału odrobinę zabrakło.
Ja standardowo spławik + feeder. Jeden z kolegów na początek tylko jeden feeder a po kilku godzinach również spławik, drugi kolega tak samo jak ja. Drugi kolega rozłożył się po prawej od nas co widać na mapce:


Zielona gwiazdka to nasz obóz, czerwona to ja, żółta to koledzy. Niebieskie kreski to zestawy feederowe, pomarańczowe to spławiki.
Od sama rana zaczęły się brania. Cóż mogę powiedzieć... Nie był to wielkie karpie. Nie były to nawet karpie ani nawet jakikolwiek spore ryby. Były to natomiast brania małych krąpi. Potem małych płoci, okoni i leszczyków. Nie ważne czy próbowaliśmy na białego czy czerwonego robaka. Na kukurydzę nie brało nic, podobnie jak na pellet lub kulki. Na pocieszenie kolega stojący przy mnie złapał ładnego krąpia - zdjęcie poniżej.

Największy krąp tej wyprawy

Do 'kolekcji okazów' możemy zaliczyć jeszcze karasia drugiego kolegi:


Po wieczór obok drugiego kolegi pojawiła się para wędkarzy - młody chłopak z dziewczyną. Chwilę z nimi pogadaliśmy i się okazało, że karpi na łowisku już nie ma. Po zarybieniu na początku roku, przez 6 miesięcy miejscowi wyłapali 800kg ryby! Na szczęście są tam amury i to całkiem ładne. Podobno oskubały z trzciny cały staw dookoła, zostawiły sobie lilie które obwicie ozdabiały powierzchnię wody.
Po pogawędce chłopak zaczął zanęcać przy użyciu bomby zanętowej. Używał kukurydzy i konopi. Rzucał bombą dobre pół godziny i musiał w ten sposób wrzucić kilka kilogramów przynęty. Wydawało nam się to zdecydowanie za dużo ale okazało się to skuteczną metodą. Po może godzinie udało mu się złapać dużego amura, ważącego 7-8kg.
Skoro duża ilość zanęty i przynęty w wodzie pomaga to i my zaczęliśmy nęcić na nocne wędkowanie. Kukurydza, konopie, pokruszone kulki, pellet, zanęta feederowe - co kto miał tym nęcił. Wieczorem lekko zmieniliśmy układ - wszyscy stanęliśmy na jednym brzegu jak to jest pokazane poniżej. Błękitną gwiazdką oznaczyłem obozowisko łowców amurów.

Nocne rozstawienie
Gdy się już całkowicie ściemniło, jeden z kolegów poszedł do namiotu się zdrzemnąć. Ironicznie to na jego wędkach potem widzieliśmy brania ale niestety nie udało się zaciąć. Około północy bo bezowocnym siedzeniu, gdy już zaczęło się robić zimno, również udaliśmy się do namiotów. Ja złożyłem wędki, nie chciałem żeby nikt ich nie pilnował. Pomimo wyjątkowo zimnej nocy udało mi sie zasnąć. Z rana dowiedziałem się, że w nocy kolega miał silne branie. Udało mu się zaciąć ładną sztukę ale niestety drugi kompan nie zdołał jej podebrać i okaz się spiął. 
Chwile po 6 ponownie zarzuciłem swoje zestawy, tak jak w sobotę. Ponownie brały niewielkie krąpie i płotki. Próbowałem jeszcze innych miejsc, innych przynęt, różnego gruntu na spławiku ale zawsze efekt był taki sam - albo nic, albo maluchy.
Podsumowując weekendową wyprawę - łowisko ładne, zadbane, widać, że ryba w nim jest. Nam trzem udało się złapać łącznie około 60 ryb. Wartym odnotowania jest ponad dwudziestocentymetrowy krąp i ciut mniejszy karaś a po sąsiedzku ogromny amur. Chcemy jeszcze wrócić na Lesankę, tym razem jesienią gdy słońce nie będzie tak dokuczać.

Wschód słońca nad stawem

Więcej...
  • Udostępnij:  
  •  Facebook
  •  Twitter
  •  Google+
Nowsze posty Starsze posty

Szukaj

Najnowsze posty

Tagi

wyprawy (8) zakupy (8) aliexpress (6) atlas ryb (6) koplany (4) opis (4) spinning (4) szczupak (4) karaś (3) karp (3) leszcz (3) okoń (3) płoć (3) wokół ryb (3) łowiska (3) Lesanka (2) Repczyce (2) amur (2) porady (2) savage gear (2) Biedronka (1) Jasionówka (1) białystok (1) cannibal (1) kosa (1) krąp (1) marczuk (1) meredith (1) park dojlidy (1) recenzja (1) rybki z nadawki (1) rzeka (1) wobler (1) Żółtki (1)

Blog Archive

  • cze 2023 (1)
  • maj 2020 (1)
  • lis 2019 (1)
  • lip 2019 (1)
  • kwi 2019 (2)
  • mar 2019 (1)
  • lut 2019 (3)
  • sty 2019 (5)
  • lis 2018 (4)
  • sie 2018 (1)
  • lip 2018 (1)
  • cze 2018 (3)
  • maj 2018 (3)
  • kwi 2018 (2)
  • mar 2018 (3)

Zgłoś nadużycie

Copyright © Wędkarskie Podlasie | Powered by Blogger