• Strona główna
  • Atlas ryb
  • Porady
  • Wyprawy
  • Zakupy
  • Wokół ryb
Wędkarskie Podlasie

wtorek, 5 maja 2020

Jasionówka 26.04.2020

 maja 05, 2020     Jasionówka, wyprawy   

Zakaz przemieszczania się w związku z epidemią koronawirusa zdjęty, więc można było się wybrać na ryby. W pierwszą niedzielę po zmianach prawnych udaliśmy się do Jasionówki, bo słyszeliśmy o tamtejszym zbiorniku dużo ciekawych informacji.

Granicę Białegostoku przekroczyliśmy przed 5 rano więc na łowisko zawitaliśmy kwadrans po 5. Przed wjazdem do miejscowości, po lewej stronie znajduje się cel naszej wyprawy. Poniższa mapa pokazuje trasę dojazdu:

Dojazd z Białegostoku

Nie wiedzieliśmy czy można objechać wodę dookoła ponieważ przy zjeździe z ulicy znajduje się mały parking. Na poniższym rysunku jest oznaczony czerwoną gwiazdką. Tam też zaparkowaliśmy i przeszliśmy na wybrane stanowiska. Moje stanowisko to żółta gwiazdka, a współtowarzyszy wyprawy niebieska. Jak się później okazało, autem mogliśmy podjechać dalej. Inne samochody dojeżdżały prawie do lasku znajdującego się na przeciwległym brzegu.

Nasze rozstawienie

Większość z nas rozłożyła się pakietem spławikówka + feeder. Na zestaw spławikowy założyłem białego robaka a na gruntówkę truskawkowego dumbellsa. Dość szybko zaczęły się pierwsze brania. Robaka skubały nieduże płotki. Łapałem z dna więc liczyłem, że większe sztuki też się trafią.
Można powiedzieć, że brania były w kratkę. Momentami było branie za braniem żeby po chwili nastała dwudziestominutowa cisza. Taki schemat utrzymywał się przez całą wyprawę. Po kilku takich cyklach postanowiłem podnieść grunt na spławiku i sprawdzić co pływa wyżej w Jasionówce. 


Jedna z pierwszych sztuk...
... i jedna z drugich sztuk





W wyższych partiach wody zaczaiły się okonie. W sumie to nawet nie okonie, a okonki. Kilkucentymetrowe sztuki brały co chwile, co nie bardzo mi się podobało. Aż szkoda było je wyciągać z wody więc znów postanowiłem spróbować dłuższego gruntu.

Na szczęście płotki ponownie zaczęły brać, nie odpłynęły za daleko. Niestety jak wcześniej były to brania w kratę. Momenty gdzie można było przysnąć przeplatały się z chwilami gdy nie było jak odłożyć wędki. Żadna większa sztuka się nie trafiła, ale też nie były to osobniki wielkości kciuka.
W trakcie naszego wędkowania odwiedził nas pan zbierający opłaty. 15zł za dzień wędkowania. Dostaliśmy kwit jako dowód wpłaty więc fajnie, że jest to oficjalne - może dzięki temu gmina dba o ten zbiornik.


Całkiem niebrzydka

W między czasie kolega ze skrajnie lewej gwiazdki wyciągnął fajnego japońskiego karasia. Złapał go na feedera, na czekoladowo-pomarańczowy pellet. Z tego co słyszałem później, ryby z łowiska Jasionówka lubią owocowe smaki i złapany karaś zdaje się to potwierdzać.
Kilka chwil później, gdy kolega odwiedził moje stanowisko (z zachowaniem bezpiecznego dystansu ;) ) znów miał branie na pellet. Sąsiad z miejscówki obok zaczął krzyczeć, że ryba wciąga wędkę do wody. Niestety mimo szybkiej reakcji jego oraz mojego kolegi nie udało się skutecznie zaciąć i branie poszło na straty.


Największa ryba wyjazdu

Około 11 dostałem informację, że muszę wracać do domu do dziecka, zaczęliśmy się powoli zwijać. Wędkowaliśmy około 5-6 godzin. Łącznie złapaliśmy kilkadziesiąt ryb, głównie płotki i malutkie okonki. Pomimo, że nie udało nam się złapać żadnej wielkiej ryby i tak postaram się wrócić na to łowisko. Przygotowane brzegi, dobry dojazd, miejsce na zostawienie auta, śmietnik - wszystko czego poza rybami oczekuje się od dobrego łowiska.

Więcej...
  • Udostępnij:  
  •  Facebook
  •  Twitter
  •  Google+

środa, 13 listopada 2019

Łowiska #3 - Lesanka

 listopada 13, 2019     amur, karp, Lesanka, łowiska   

Jadąc z Białegostoku na Siemianówkę, niedoinformowany wędkarz nawet nie zatrzyma się przy tym łowisku. A co jak co, ale zatrzymać się tam czasem jest warto.

Mowa oczywiście o tytułowej Lesance, czyli stawach w Kazimierowie. Wyjeżdżając z Michałowa w stronę Siemianówki stawy widać po prawej stronie. Łowisko Lesanka znajduje się pod opieką PZW Białystok. Stawy są dwa, większy i mniejszy. Zdecydowanie więcej wędkarzy wybiera ten większy. Autem można przejechać jego każdy brzeg oprócz południowego. Mniejszy staw Lesanki jest również dobrze dostępny, należy jedynie minąć pierwszy staw i po prawej ukaże się nam drugi zbiornik.

Dojazd z Białegostoku
Większy staw w Kazimierowie jest częstym celem podróż miłośników karpi i amurów. W tabelach zarybień PZW Białystok nie znalazłem informacji na temat działań związkowców na terenie Lesanki. Takie informacje znalazłem natomiast w aktualnościach na stronie PZW (np.: LINK). Z opowieści wędkarzy którzy często odwiedzają Lesankę słyszałem, że z rybostanem coraz gorzej. Podobno niektórzy miejscowi 'janusze' prężnie starają się wyłapać wszystko co tam pływa. Pomimo powyższych szczęśliwcom udaje się tam złapać prawdziwe okazy. Między innymi dlatego, że mimo wszystko są też tacy miejscowi którzy o to łowisko dbają. Jak to wszystko podsumował mój kolega - na Lesance albo złapiesz samą drobnicę albo naprawdę sporą rybę, nie ma nic pomiędzy.

Drobnica
Sam odwiedziłem to łowisko zaledwie dwa razy. Za pierwszym razem uzyskałem mniej pożądany rezultat czyli drobnicę. Brały nam krąpie, płotki i karasie. Wtedy kilka stanowisk dalej rozstawił się wędkarz który lepiej niż my znał Lesankę. Wydawało mi się, że nęci zdecydowanie za dużo bo przestał dopiero gdy zerwał bombę, wrzucił w wodę kilkanaście porcji bodajże kukurydzy. Najwyraźniej tak trzeba bo poskutkowało to pięknym, dużym 8-kilogramowym amurem.
Widok od strony drogi

W przypadku drugiej wizyty było śmiesznie. Przyjechaliśmy na dwa samochody, w 6 czy 7 osób. Wszyscy się rozstawiliśmy, zaczęliśmy nęcić, zaczęły się brania drobnicy i ktoś kto akurat się zwijał powiedział... że niedługo zaczną się zawody. W sumie przez jakieś 2 godziny z rana złapaliśmy kilka małych płotek, krąpi i leszczyków.

Nie był to wyczekiwany okaz

W 2019 roku łowisko w Kazimierowie ma specjalne zasady wędkowania. Jest zakaz palenia ognisk, grillowania i rozstawiania namiotów. Czyli na noc można było jechać jedynie bez namiotu. Dodatkowo wprowadzono limit karpia - 1szt wielkości od 35 do 70cm dziennie. W przypadku amura istnieje bezwzględna zasada złów i wypuść, bez znaczenia jakiej wielkości jest złapana sztuka. Czy przepis ten jest respektowany przez wszystkich - nie wiem, obstawiam, że nie.

Wschód słońca nad Lesanką
Więcej...
  • Udostępnij:  
  •  Facebook
  •  Twitter
  •  Google+

środa, 31 lipca 2019

Rybki z Nadawki 22.07.2019

 lipca 31, 2019     karp, rybki z nadawki   

W poniedziałek po pracy wybraliśmy się z kolegą na szybki wypad na Nadawki. Ostatnia moja wizyta tam nie była zbyt owocna ale nie można przekreślać miejscówki po jednej nieudanej wyprawie. I z tą myślą uderzyliśmy na podbiałostockie łowisko "Rybki z Nadawki".

Od razu po pracy zajechaliśmy do Biedronki po prowiant i około 16:30 byliśmy nad wodą. Zajęliśmy brzeg północny, mając za plecami drogę. Rozstawienie zestawów, wyrobienie zanęty i można łapać. Ja zarzuciłem spławik z kukurydzą i gruntówkę z owocowym pelletem (nie pamiętam dokładnie jaki to był). Koszyk z zanętą wylądował dość blisko linii brzegowej, rzucałem w kierunku brzegu po swojej lewej, nieopodal starych pomostów. Natomiast spławik bardzo blisko nas - liczyłem na aktywność amurów. Kolega łapał tylko na jedną wędkę - gruntówkę. Rzucał jak najbliżej ostatniego ostałego pomostu. To jego ulubione miejsce, tam wcześniej żerowały amury i co wyprawę udawało mi się choć jednego wyciągnąć.
Stado miejscowych chwastów

Zaraz po zarzuceniu naszych zestawów, wędkarz na pomoście zaciął i zaczął holować jakąś rybę. Okazał się nią być mały karp. Pomyśleliśmy, że to dobry znak i uda nam się efektywnie powędkować na Nadawkach przez kilka najbliższych godzin. Jak bardzo się myliliśmy... Ryby co chwilę wyskakiwały z wody ale żadna nie była choćby w najmniejszym stopniu zainteresowana naszymi zestawami. W wodzie przy krzakach pomiędzy mną a kolegą stało stado azjatyckich karasi. Było ich tam 10-15 sztuk. Rzucaliśmy im przynęty i zanętę i nawet nie machnęły płetwą.

Po kilku frustrujących chwilach bez jakiekolwiek brania zaczęliśmy kombinować z przynętami. W ruch poszły pellety sporej ilości aromatów: halibut, kryl, fermentowana kukurydza, ananas, truskawka itd itd. Nic nam to nie dało. Chodziłem nawet ze spławikówką żeby obrzucać nowe rejony ale wszędzie była cisza. W końcu po 16 przeniosłem się za kilka metrów w prawo i to pomogło.

Halibutowy pellet 8mm poskutkował silnym szarpnięciem wędki. Zaciąłem od razu bo na łowisku w Nadawkach nie ma sensu dawać rybom czasu na lepsze połknięcie przynęty. Ryba dzielnie walczyła, szarpała się jakby to był kilkukilogramowy karp. Co chwila sztuka podchodziła pod powierzchnię mącąc ją ogonem. Już wtedy wiedzieliśmy, że nie jest to żaden okaz a raczej mały karpik. Po holu zakończonym sukcesem i podebraniu okazało się, że to chyba tegoroczne zarybienie. Karp miał około 35cm długości, wagi nawet nie wyciągaliśmy z torby.

Liczyliśmy na więcej

Chwilę po tym jak wypuściliśmy karpia u kolegi na wędce też pojawiła się ryba. Chwila holu i niestety urwała się żyłka. Było to coś zdecydowanie większego niż mój połów, stawiamy na amura. Po tym owocnym kwadransie zdawało się nam, że w końcu coś się ruszy. Myśleliśmy, że Rybki z Nadawki w końcu zaprezentują nam rybki.

I tutaj kolejny zawód tego dnia. Nie było więcej brań, nie było karpi czy amurów, nie było nawet kolorowych karasi. Był za to dzwonek przed 20 mówiący, że czas się zbierać. Z tego co zaobserwowaliśmy przez te kilka godzin wynika, że coraz mniej się łapie na Nadawkach. Nie widać żeby ktoś ciągał większe ryby, większość wędkarzy ma raczej smutne miny. Ja na razie odpuszczam sobie to łowisko. Może w przyszłym roku się tam coś zmieni


Więcej...
  • Udostępnij:  
  •  Facebook
  •  Twitter
  •  Google+

piątek, 19 kwietnia 2019

Łowiska #2 - Repczyce

 kwietnia 19, 2019     łowiska, Repczyce   

Kość niezgody między PZW białostockim i mazowieckim. Podlaski zbiornik w rękach kolegów z Warszawy.

Repczyce
 

Łowisko Repczyce znajduje się w gminie Kleszczele, w powiecie hajnowskim, na południu naszego województwa, niecałe 5km od granicy z Białorusią i ponad 200km od Warszawy. Zbiornik położony jest na rzece Nurzec. Dojazd z każdej ze stron jest dość dobry. Dojeżdżamy drogami asfaltowymi ale nie pierwszej świeżości. Z Białegostoku należy jechać na Bielsk Podlaski (przez Zabłudów, Juchnowiec lub Stanisławowo), potem za Bielskiem kierować się na Kleszczele/Czeremchę/Połowce. W Kleszczelach można skręcić w lewo na Dobrowodę, lub za Kleszczelami na rondzie również w lewo na stację PKP/zalew. Można też jechać dalej, przez Czeremchę i Kuzawę ale tu droga będzie dłuższa i wcale nie lepsza.



Zalew powstał w latach 2001-2002 do celów rekreacyjnych. W lecie jest tłumnie odwiedzany przez okolicznych mieszkańców. W środkowej części wschodniego brzegu znajduje się plaża. Obok niej wypożyczalnia sprzętu wodnego, boisko do siatkówki, parking oraz budynek administracji i toalety. Jest tam też sklepik gdzie latem można kupić słodycze, lody czy coś do picia.

Normalny poziom wody

Brzeg wschodni na północy jest dobrze przystosowany pod wędkowanie, tym bardziej brzeg na przeciw - zachodni. Nie ma tam drzew ani krzewów, teren jest pochyły ale równy. Bardzo łatwo można rozstawić swoje stanowisko a autem można podjechać prawie pod samą wodę. Chyba, że woda jest akurat spuszczona.
Przy normalnym poziomie wody, średnia głębokość Repczyc to około 2 metry. Najgłębiej jest przy tamie - powyżej 3, 3.5 metra. Wczesną wiosną, gdy wody ubywa, woda ma głębokość poniżej metra a przy tamie poniżej 2 metrów.

Poziom wody po jej spuszczeniu

Zawsze gdy tam byłem, nie ważne czy wiosną czy na wakacje, widziałem wypalone miejsca po ogniskach. Oznacza to oczywiście, że wędkarze wybierają Repczyce na dłuższe zasiadki. A co można złapać na tym łowisku? Na pewno płotkę bo ta ryba jest wszędzie, dodatkowo wszędobylski leszcz. Spinningiści chętnie wybierają tą wodę ze względu na występowanie szczupaka i sandacza. Podobno da się trafić suma a nawet tołpygę ale nie widziałem potwierdzenia tych słów. Spotykane też są liny, amury, karasie i karpie.


Więcej...
  • Udostępnij:  
  •  Facebook
  •  Twitter
  •  Google+

poniedziałek, 1 kwietnia 2019

Atlas ryb #6 - Okoń

 kwietnia 01, 2019     atlas ryb, okoń   

Według mnie najpiękniejsza ryba podlaskich łowisk. Nie da się jej pomylić z żadną inną. Okoń, bo o nim mowa w dzisiejszym atlasie ryb, po łacinie to perca fluviatilis. Uznawany jest za najpopularniejszego wodnego drapieżnika Podlasia.
Piękne ubarwienie

Wygląd okonia jest bardzo charakterystyczny. Jego ciało jest wysokie i płaskie, z wyjątkowymi pręgami na bokach. Łuski niewielkie, z góry na dół przechodzą z koloru ciemnozielonego, przez zielony na bokach, do białego na brzuchu. Płetwa ogonowa jest czerwona, tak jak i płetwy piersiowe. Pierwsza i druga płetwa grzbietowa szarawa. Pierwsza zakończona kolcami, przy rozłożeniu tworzy typowy okoniowi wachlarz. Płetwy znajdujące się przy skrzelach brązowe z czerwonym odcieniem a same skrzela ostro zakończone co u niejednego wędkarza spowodowało nacięcia na skórze.
Maluszek

Od 2019 roku PZW w Białymstoku zmieniło zapisy dotyczące wymiarów ochronnych okonia. Górny wymiar ochronny wynosi 40cm co oznacza, że nie wolno zabierać ryb tego gatunku mierzących więcej niż ustalony wymiar. Dolna granica długości to 18cm. Okoń na podlaskich wodach nie posiada okresu ochronnego oraz dobowego limitu połowu.
Bestia

Gdzie można złapać okonia na Podlasiu? Praktycznie wszędzie. Nie znam łowiska gdzie by okoni nie było. Występują w rzekach, stawach i zalewach. To taki drapieżny odpowiednik płotki. W sumie nie kojarzę łowiska na Podlasiu gdzie nie widziałem okoni. Gorzej z ładnymi okoniami. Takie ryby można u nas spotkać np w Wasilkowie. Wielu wędkarzy potrafi wyłowić okazałe sztuki z Narwi.
Płetwa grzbietowa chwilowo schowana

Okoń to ryba uniwersalna z punktu widzenia wędkarzy - można go złapać na każdą metodę. Czy to grunt, czy spławik, czy oczywiście spinning okoń nie jest trudnym do upolowania gatunkiem. Czasem aż się chce żeby przestał brać. Wiadomo - mam na myśli te mniejsze sztuki bo dużym okoniem nikt nie pogardzi. Mniejsze osobniki polują stadnie więc bardzo często może nastąpić fala brań, szczególnie przy łowieniu na spławik. Większe okonie to samotniki i dają radę polować samotnie. Pożywieniem okoni są wszelkie małe żyjątka w wodzie. Im większy okoń tym apetyt i zdolności większe. Wraz z rośnięciem okoń może zajadać się ikrą ryb innych gatunków jak i innymi rybami.
Przy okoniach sprawdza się mały wobler

Przyjęło się, że okoń na Podlasiu dobrze bierze na czerwone robaki. Ja uważam, że na niektórych łowiskach biały robak będzie równie skuteczny a może i nawet przyniesie lepsze wyniki. Oczekując brań okoni nie próbowałbym zakładać np kukurydzy czy pęczaku na haczyk. Lepiej wyżej wspomniane robaki ;) Spinningując warto spróbować z małymi obrotówkami, małymi woblerkami oraz gumki. Okonie średnio mają 15-20cm więc wiadomo, że gumy 12cm nie przysporzą wielu brań. Ale jak już weźmie, to nie będzie to byle jaka rybka :)

Okres ochronnybrak
Limit dziennybrak
Wymiar dolny18cm
Wymiar górny40cm
Rekord Polski2.69kg 50cm


Więcej...
  • Udostępnij:  
  •  Facebook
  •  Twitter
  •  Google+
Nowsze posty Starsze posty

Szukaj

Najnowsze posty

Tagi

wyprawy (8) zakupy (8) aliexpress (6) atlas ryb (6) koplany (4) opis (4) spinning (4) szczupak (4) karaś (3) karp (3) leszcz (3) okoń (3) płoć (3) wokół ryb (3) łowiska (3) Lesanka (2) Repczyce (2) amur (2) porady (2) savage gear (2) Biedronka (1) Jasionówka (1) białystok (1) cannibal (1) kosa (1) krąp (1) marczuk (1) meredith (1) park dojlidy (1) recenzja (1) rybki z nadawki (1) rzeka (1) wobler (1) Żółtki (1)

Blog Archive

  • cze 2023 (1)
  • maj 2020 (1)
  • lis 2019 (1)
  • lip 2019 (1)
  • kwi 2019 (2)
  • mar 2019 (1)
  • lut 2019 (3)
  • sty 2019 (5)
  • lis 2018 (4)
  • sie 2018 (1)
  • lip 2018 (1)
  • cze 2018 (3)
  • maj 2018 (3)
  • kwi 2018 (2)
  • mar 2018 (3)

Zgłoś nadużycie

Copyright © Wędkarskie Podlasie | Powered by Blogger