Na łowisku pojawiłem się około 5 rano. W kwietniu o tej porze dnia jest już widno. Na miejscu czekał na mnie kolega który przyjechał chwilę przede mną bo jeszcze nie zdążył się rozstawić ze swoim zestawem. Zajęliśmy miejsca pomiędzy stawem pierwszym a drugim (jadąc z Białegostoku) wędki zarzucając do tego drugiego.
Na mapce powyżej gwiazdką zaznaczyłem miejsce w którym się rozłożyłem. Czerwona kreska to kierunek rzutów gruntówki, niebieska kreska to kierunek rzutów wędki spławikowej. Próby złapania pierwszej ryby zaczęły się pomiędzy 5:30 a 6. Chwilę zajęło mi przeniesienie całego sprzętu z auta, rozłożenie wędek i przygotowanie zanęty.
Skoro o aucie mowa - uważajcie na wyrwy i nie podjeżdżajcie zbyt blisko wody. Po deszczu droga z szosy nad wodę jest strasznie grząska i już niejedno auto się tam zakopało. Sam zaparkowałem przy kiosku, tuż przy zjeździe z szosy.
Pierwsze brania zaczęły się zaraz po 6. Tego dnia postanowiłem bardziej pobawić się spławikiem niż gruntówką. Wcześniejsze wyprawy na to łowisko nauczyły mnie, że łapanie na spławik przynosi częstsze brania niestety mniejszych ryb. Gruntówka natomiast przysparza brań dużo rzadziej ale za to większych okazów. Mój kompan zdecydował się spróbować swoich sił polując na karpie dwiema gruntówkami.
Moje stanowisko |
Skoro o aucie mowa - uważajcie na wyrwy i nie podjeżdżajcie zbyt blisko wody. Po deszczu droga z szosy nad wodę jest strasznie grząska i już niejedno auto się tam zakopało. Sam zaparkowałem przy kiosku, tuż przy zjeździe z szosy.
Pierwsze brania zaczęły się zaraz po 6. Tego dnia postanowiłem bardziej pobawić się spławikiem niż gruntówką. Wcześniejsze wyprawy na to łowisko nauczyły mnie, że łapanie na spławik przynosi częstsze brania niestety mniejszych ryb. Gruntówka natomiast przysparza brań dużo rzadziej ale za to większych okazów. Mój kompan zdecydował się spróbować swoich sił polując na karpie dwiema gruntówkami.
Pierwsza ryba tego dnia |
Nie musiał długo czekać. Około 6:30 usłyszeliśmy zdecydowany pisk jego sygnalizatora. Bez problemu jemu udało się doholować do brzegu, a mi podebrać, niemal kilogramowego karpia. Ryba, tak jak każda tego dnia, oczywiście wróciła do wody.
Chwile później u mnie zaczęły się brania. Jako pierwszą z wody wyciągnąłem rybę nieznanego nam gatunku. Niezbyt długo konsultacja z googlem uświadomiła nam, że mamy do czynienia z boleniem. Niewielka sztuka ale bardzo satysfakcjonująca, bo pierwsza z tego gatunku w mojej karierze. Na haczyku miałem wtedy białego robaka. Dzięki tej przynęcie udało się złapać jeszcze małego leszcza, płotkę i ukleję. Na gruncie próbowałem na pellet o zapachu krylu oraz wcześniej na kukurydzę. Nie uświadczyłem brań na tą wędkę ale tak jak wspomniałem, tego dnia nie ona była moim głównym narzędziem.
Nowość na Koplanach |
Chwile później u mnie zaczęły się brania. Jako pierwszą z wody wyciągnąłem rybę nieznanego nam gatunku. Niezbyt długo konsultacja z googlem uświadomiła nam, że mamy do czynienia z boleniem. Niewielka sztuka ale bardzo satysfakcjonująca, bo pierwsza z tego gatunku w mojej karierze. Na haczyku miałem wtedy białego robaka. Dzięki tej przynęcie udało się złapać jeszcze małego leszcza, płotkę i ukleję. Na gruncie próbowałem na pellet o zapachu krylu oraz wcześniej na kukurydzę. Nie uświadczyłem brań na tą wędkę ale tak jak wspomniałem, tego dnia nie ona była moim głównym narzędziem.
Biały robak zachęcił do brań |
Po około dwóch godzinach wyciągania ryb na białego robaka przerzuciłem się na czerwonego. Płotki ciągały przynętę jak szalone. Branie za braniem. Czasem delikatne skubnięcie, nieraz kompletne zanurzenie spławika. Częstotliwość ataków ryb na mój haczyk była tak duża, że do 10 prawie nie siedziałem. Potem słońce zaczęło smalić a wraz z nim ustały brania. Ani zmiana przynęty, ani zmiana gruntu, ani rzuty w innym kierunku mojej miejscówki nie przyniosły pożądanego efektu. Jeszcze przed wzmożoną aktywnością słońca koledze udało się złowić drugiego większego karpia. Ważył około kilograma i tak jak poprzednio wyciągnięcie go z wody nie stworzyło nam problemu.
Największa ryba tego dnia |
Mniej więcej o 13 zwinąłem cały swój sprzęt i wróciłem do Białegostoku. Bilans złapanych ryb to kilka leszczyków, około 10 płotek, mały boleń i 3 karpie(kolega jednego wyciągnął po moim wyjeździe). Jak na pierwszą tegoroczną wyprawę jestem zadowolony. Na pewno jeszcze wrócę na Koplany, może następnym razem i ja zapoluję na karpie.
Poniżej krótkie filmowe podsumowanie wyprawy
Poniżej krótkie filmowe podsumowanie wyprawy