Jak za starych dobrych czasów wybraliśmy się rodzinnie na ryby. Skład w miarę standardowy - ja, brat, tato i wujek. Wypad dość spontaniczny, wszystko ustalone dzień wcześniej wieczorem, nawet nie zdążyłem kupić robaków.
Na łowisko zajechaliśmy tuż przed 5. Idąc od strony kościoła, rozstawiliśmy się pomiędzy pierwszym a drugim stawem. Każdy się szybko rozłożył, przygotował zanętę i zarzucił zestawy. Zapomniałem już jak się łapie z moim towarzyszami... 5 spławików pływało na szerokości 3-4 metrów. Na szczęście każdy jest na tyle doświadczony, że plątania pomiędzy wędkami nie było za wiele.
Brania zaczęły się u wujka chwilę po 5. Wujek od razu wrzucił sporą ilość zanęty do wody i pewnie to sprowokowało drobnicę do aktywności. Ja wrzuciłem niewielka ilość swojej specjalnej zanęty w małej odległości od spławika. Specjalnej ponieważ dodałem tam wcześniej przygotowany dodatek piekarniczy czyli zmielone/starkowane wszelkie wyroby z pieczywa (oprócz chleba) które uschły u mnie w domu. Zaraz po zanęceniu i u mnie pojawiły się brania a około 5:20 wyciągnąłem pierwszą płotkę. Ryba nieduża ale jest. Inni też nie musieli długo czekać na swoje pierwsze tego dnia ryby i zaczęliśmy hurtowo łapać płocie.
Wielkość ryb wahała się od 10 do 30cm. Co interesujące najbardziej chcieliśmy złapać 'okaz' jak najmniejszy żeby móc spróbować na żywca. Na szczęście po łowisku i takie ryby pływają więc zbyt długo nie musieliśmy czekać na kilka centymetrów szczęścia. Chwilę po wyciągnięciu malutkiej płotki z wody tato zarzucił zestaw żywcowy.
Ja w tym czasie przeniosłem się na staw który miałem za plecami. Tam próbowałem swoich sił na spinning. W końcu mogłem przetestować przynęty zakupione zimą na AliExpress. Wcześniej opisywany przeze mnie łamaniec pracuje bardzo dobrze w wodzie. Niestety aby uzyskać pożądaną pracę przynęty trzeba ją stosunkowo szybko zwijać. Pomimo tej wspaniałej pracy nie udało mi się skłonić szczupaka do brania. Po testach innych przynęt założyłem starą poczciwą Algę '0' i nią uderzył drapieżnik ale niestety nie udało mi się go zaciąć. Chwilę później wróciłem na dawne stanowisko i kontynuowałem łapanie płotek.
W międzyczasie doszło do zmiany żywca i tym razem wujek przy jego użyciu zajął się polowaniem na szczupaka. Ku mojemu zaskoczeniu 'król wód' skusił się na małą płoteczkę. Bez paniki czekaliśmy aż ryba dobrze chwyci przynętę i dopiero wtedy wujek zaczął hol. Niestety - okazało się, że szczupak nie zdążył dogryźć się do haczyka a jedynie trzymał zębami płotkę. Tuż przy brzegu ją puścił i tym razem on był zwycięzcą. Już do końca dnia nie uświadczyliśmy brań na żywcówkę.
Jakoś po 12 znów spróbowałem złapać coś na spinning. Tym razem nie eksperymentowałem z nowymi przynętami tylko zdecydowałem się na 'weteranów'. Silne uderzenie miałem na Gnoma '0' i udało mi się zaciąć szczupaka. Hol nie był trudny, ryba walczyła ale nie był to wielki okaz więc bez problemu dociągnąłem ją do brzegu i... i się szczupak spiął może metr ode mnie. Wielka szkoda bo to byłby pierwszy szczupak tego sezonu. Niestety żadna ryba już nie skusiła się tego dnia na moje przynęty.
Wędki zaczęliśmy zwijać około 14. Sumarycznie, na 5 spławików, 4 osoby wyszło około 80 płotek. Niektóre idealne na żywca, niektóre dochodzące do 30cm. Jeżeli ktoś lubi niezbyt wymagające łowiska to polecam stawy w Park w Dojlidach
Jakoś po 12 znów spróbowałem złapać coś na spinning. Tym razem nie eksperymentowałem z nowymi przynętami tylko zdecydowałem się na 'weteranów'. Silne uderzenie miałem na Gnoma '0' i udało mi się zaciąć szczupaka. Hol nie był trudny, ryba walczyła ale nie był to wielki okaz więc bez problemu dociągnąłem ją do brzegu i... i się szczupak spiął może metr ode mnie. Wielka szkoda bo to byłby pierwszy szczupak tego sezonu. Niestety żadna ryba już nie skusiła się tego dnia na moje przynęty.
Wędki zaczęliśmy zwijać około 14. Sumarycznie, na 5 spławików, 4 osoby wyszło około 80 płotek. Niektóre idealne na żywca, niektóre dochodzące do 30cm. Jeżeli ktoś lubi niezbyt wymagające łowiska to polecam stawy w Park w Dojlidach